Forum Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Strona Główna Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE
Stroroom WERTTREW'a
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Błonie - ucieczka Powstańców z transportu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Strona Główna -> Zasłyszane opowieści i "legendy"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hipopotam
Junior



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Ożarów Maz. , Błonie

PostWysłany: Czw 21:29, 20 Wrz 2007    Temat postu: Błonie - ucieczka Powstańców z transportu

Znalzałem jescze taką opowieść:
całość tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]

fragment poniżej:

"Pognali nas szosą w kierunku Błonia. Byli też ranni, których trzeba było dźwigać. Prowadziło nas SS, więc kto nie mógł, kto nie miał siły, to dobili go. Tak że tu wzdłuż tej szosy w kierunku Błonia, dzisiaj chyba nie ma tych rowów melioracyjnych, ale w tych rowach masę było takich. Pędzili nas do Błonia. Mi wtedy już kiełkowało: „Jak to? Jestem w Polsce, żebym się dał jak baran wywieźć? Muszę coś ze sobą zrobić.” Razem z porucznikiem żeśmy szli. Tak żeśmy doszli do Błonia. Tam była jakaś cegielnia, piec do wypalania cegły. Zapędzili nas tam wszystkich, nie było tam żadnej słomy, tylko na glinie każdy się położył i momentalnie człowiek zasnął.
Rano wypędzili nas z tego pieca. Popatrzyłem, że nie ma esesmanów, tylko wehrmachtowcy. To był pierwszy sygnał, że można myśleć o wolności. Dali nam coś jeść. Wtedy pomyślałem sobie: „No, trzeba myśleć jakoś.” Ustawili nas w szereg i pędzą, widocznie w kierunku stacji na transport. Ludzie cywilni widzieli, że to idą gdzieś na transport, więc co kto mógł to dawał, a to chleb, a to coś do picia. Naturalnie wszyscy byli głodni, więc ten i ów chciał się przede wszystkim jakoś zaprowiantować. Ja, przechodząc obok jakiejś ulicy, była taka uliczka pomiędzy domami, pociągnąłem porucznika za ramię i mówię: „Jazda!” I w nogi. Wpadliśmy między domy. Była jakaś stolarnia, gdzieś między jakieś deski, za nami Niemcy. Ale jakoś myśmy się ukryli. Były jakieś otwory w tej podłodze. Nie wiem, potem żeśmy wyjść nie mogli. Ale w pierwszej chwili żeśmy się tam władowali, ja i porucznik. Weszliśmy pod tę podłogę w jakiś otwór. Tam żeśmy niemalże przestali oddychać. Niemcy szukali, szukali, ale nie znaleźli nas, dali spokój. Myśmy tam siedzieli chyba jeszcze z godzinę czasu. W pewnej chwili ktoś otwiera drzwi do tego warsztatu i powiada: „Wychodźcie, tu Armia Krajowa z Błonie. Wychodźcie, bo to jest niemiecka stolarnia i jak przyjdą, to was tutaj zatłuką, więc wyłaźcie.” Ale żaden z nas nie wierzył, oni nas prosili chyba dobre pół godziny. Myśmy siedzieli, a w końcu mówię do porucznika: „Chodź, ‘Wiktor’, wyłazimy.” Żeśmy wyszli. Tylko nie można było wyjść, więc musieli demontować deski z podłogi, żeby nas stamtąd wyjęli. Nie wiem, jak myśmy weszli tam, nie mam pojęcia. Zaprowadzili nas na strych, zamknęli, przynieśli jedzenie, naturalnie jeszcze bimber też. Tam jakoś żeśmy się pomyli, dali nam jeść, troszkę żeśmy sobie pospali. Wieczorem, już było ciemno, drzwi się otwierają, wchodzi dwóch młodych chłopaków. Jeden ma szmajsera, drugi ma szmajsera, mówią: „Idziemy.” „Gdzie idziemy?” „Do Kampinosu.” „Dobra.” Mogłem nie pójść, ale w głowie mi nie świtało, żebym skończył walkę, to było nie pojęte. W dalszym ciągu czułem się żołnierzem i pragnąłem walczyć, myśmy z porucznikiem dalej chcieli walczyć. Więc jak się trafiło, że idziemy do Kampinosu, to: „Dawaj, idziemy.” Kampinos był wtedy już otoczony przez Niemców i jak się szło przez pole, to jak Niemcy puszczali falrę, świecę do oświetlenia, to trzeba było stanąć, nie wolno było się ruszać, bo wtedy się zdradzało, że ktoś się rusza. Jakoś myśmy szli przez Leszno, nie wiem jak to było. W każdym razie doszliśmy do lasu, dochodzimy do drzew: „Stój! Kto idzie?” No, to już jesteśmy w porządku. Hasło podali, oni wiedzieli, jakie. "


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
koziol
Senior



Dołączył: 25 Lip 2007
Posty: 143
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: z Woli

PostWysłany: Czw 22:41, 20 Wrz 2007    Temat postu:

w strachu i desperacji to człowiek takie niemożliwe rzeczy robi, że potem się dziwi jak tego dokonał. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
HQ
Zasłużony dla SW



Dołączył: 22 Maj 2007
Posty: 785
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Brwinów k/Mokotowa :)

PostWysłany: Pią 8:39, 21 Wrz 2007    Temat postu:

koziol napisał:
w strachu i desperacji to człowiek takie niemożliwe rzeczy robi, że potem się dziwi jak tego dokonał. Smile

Sorki za dygresję nie na temat, ale słyszałem jak pewna matka widząc swe dziecko pod kołami tramwaju, przestawiła wagon.
Brzmi jak wygłup, ale podobno autentyk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Strona Główna -> Zasłyszane opowieści i "legendy" Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin