Forum Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Strona Główna Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE
Stroroom WERTTREW'a
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Błonie - ucieczka Niemców

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Strona Główna -> Zasłyszane opowieści i "legendy"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
hipopotam
Junior



Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/7
Skąd: Ożarów Maz. , Błonie

PostWysłany: Czw 22:55, 20 Wrz 2007    Temat postu: Błonie - ucieczka Niemców

Całość tutaj:

[url] [link widoczny dla zalogowanych] [/url]

fragment:
"Obudziłem się, to był 6 październik. Było piękne słońce, było cichutko, nie słyszałem grzmotów pocisków, nikt do mnie nie strzelał. To był jeden z najpiękniejszych moich dni w życiu. Wyszedłem z domu, nie miałem nic, ani torby, płaszcz niemiecki zostawiłem w stodole. Napatoczył się parobek i mówi: „Panie daj dolary”. Mówię: „Dam ci sto złotych.” Dałem mu sto złotych z mojego żołdu, który dostałem - dwa tysiące złotych. Gdzieś daleko słyszałem szum, tak jakby setki ludzi zgrupowanych w Ożarowie budziło się i szemrało. Zacząłem iść piechotą w kierunku Błonia. W Błoniu miałem dobry kontakt na faceta, który był w konspiracji. Nazywał się Topczewski Tadeusz, był podchorążym Armii Krajowej, mieszkała tam jego rodzina, w bardzo trudnych warunkach. Przeszedłem przez Utratę po kładce, bo rzeczka była po drodze. Po dwóch godzinach zjawiłem się pod domem. Spotkałem jego matkę, zabrała mnie do środka. Dali mi coś zjeść. Przyłożyłem głowę na wyrku i usnąłem. Obudził mnie jęk samolotów i pierwsza reakcja: „Boże nie mam ubrania, a tu jest atak, tu są ‘sztukasy’”. Co się okazało? Dwa sowieckie „szutrmomigi” codziennie fotografowały stację kolejową. To były trudne miesiące, to była zima 1944 na 1945. Poprosiłem podchorążego „Wnuka”, żeby zameldował mnie w swojej placówce - to był 57 pluton obwodu „Bażant” - do dalszej służby w Armii Krajowej. Uważałem to za swój obowiązek - zbiegłem z niewoli, melduję się dalej do służy. Miałem różne porypałki, byłem w Częstochowie, w Krakowie.
Przyszło tak zwane wyzwolenie. Parę dni przed wyzwoleniem musiałem uciekać z mieszkania, bo były aresztowania. Natrafiłem na grupę, która też się ukrywała, która miała broń. Do grupy przyłączyło się trzech spadochroniarzy sowieckich wywiadowców, którzy byli zrzuceni na tyłach frontu, ale pracowali dla dowództwa frontu białoruskiego. Byli to Rosjaninie w mundurach, z bronią, w kożuszkach byli fajnych. Niemcy uciekali. Dostaliśmy cynk, że będą niszczyć olbrzymi magazyn żywności, który znajdował się na stacji w Błoniu. Obrabowaliśmy ten magazyn, po raz pierwszy najadłem [się] porządnie. Przytoczyłem beczułkę masła, jak dzisiaj pamiętam, holenderskiego do tego domu, tak że tym ludziom zrewanżowałem się w całości. Postrzelaliśmy się trochę z Niemcami, którzy szykowali magazyn do wysadzenia w powietrze. Zajęliśmy stanowiska przy fabryce zapałek w Błoniu, licząc się, że rozprawimy się z ostatnimi uciekającymi Niemcami. Było nas chyba koło piętnastu ludzi. Wszyscy byliśmy uzbrojeni, czekaliśmy proszę państwa, aż się trochę przerzedzi kolumna, która szła przez Błonie. Samochody robiły się coraz rzadsze. Parę razy atakowały nas szturmowniki, które strzelały rakietami w kolumny, a jednocześnie trafiały w fabrykę. W końcu kolumna się na tyle przerzedziła, że szosą jechało wolno działo, ciągnik z działem. W pewnym momencie kolega wygarnął z karabinu do obsługi działa, kierowca zjechał na bok i ugrzązł w śniegu z działem. Niemcy zostawili samochód, działo w rowie, to była haubica sto dwadzieścia milimetrów. Rosjanie są z nami, ze swoimi „pepeszami”. Robi się przerwa, nie ma Niemców, niedługo zapadnie zmierzch. Nagle, daleko pokazał się samochód pancerny. Bardzo wolno, na pierwszym biegu, jedzie, żadnych czołgów, tylko samochód pancerny, sam jeden. Rosjanin patrzy przez lornetkę, mówi: „Chyba to nasz”. Podjechał amerykański wóz pancerny, opancerzony, tak zwany Hardtrack - z tyłu gąsienice z przodu koła, na wierzchu działko. Wyskoczył podpułkownik sowiecki, pierwsze pytania - czy tanki przed nim przeszły. On był pierwszy na szosie."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wojenne tajemnice - WARSZAWA i OKOLICE Strona Główna -> Zasłyszane opowieści i "legendy" Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin